Nowi goście, nowe trofea. (Komnata Sharkona)

- W końcu w twierdzy będę mieć własny kąt. Wolę hipogryfy niż wampiry i magów.
O tak, Lucien ją do szału doprowadzał, Roth mag niby pozamykany w swojej wieży lecz jeśli coś ćwiczył to śmierdziało magią przez kilka dni. Na wieży wszystko będzie idealne. Częściej wolała wśród zwierząt przebywać niż z ludźmi.
- Pier jak dowiedziałeś się o nas?
Wiedziała, że do Cieni tak hop siup się nie dołącza.

Naya wybiła maga z zamyślenia. Nie spodziewał sie takiego pytania. Postarał się skierować myśli na coś innego niż hipogryfy, które swoją drogą bardzo go zafascynowały.

-Cóż, śmiało mogę powiedzieć, że to Cienie mnie wybrały - zaśmiał się elf. - właściwie to było zaraz po moim przybyciu do Amorion. Wybrałem, że zaczne swoją przygodę od Elakki. Jako, że byłem sam i zupełnie nie znałem nikogo postanowiłem udać się do pobliskiej tawerny, aby poznać choć trochę ludzi tu żyjących. Przyznam, że zabawa była wyśmienita. Dużo rozmów, dużo śmiechu, dużo alkoholu. Poszedłem tam pierwszy, drugi raz, zwykle wieczorem, gdy najwięcej ludzi można tam spotkać. Kręcił się tam również pewien wampir imieniem Warrien. Myślę, że to on mnie pierwszy zauważył, bo zaraz następnego dnia dostałem wiadomość od Luani, jego żony, z propozycją dołączenia do Cieni. W sumie, to nigdy ich nie zapytałem, dlaczego właściwie do mnie napisali, co nie zmienia faktu, że czuję się teraz z wami jak w domu. - elf spojrzał na kotkę i orka i się uśmiechnął. - Ot cała historia. - chciał wziąść kolejny łyk, ale się okazało, że kufel jest pusty, więc go tylko postawił na stole.

Ork słuchał z zaciekawieniem historii maga, przez co przypomniała mu się jego historia dołączenia do Cieni co wywołało uśmiech na jego twarzy. Widząc pusty kufel towarzysza zaraz sięgnął po wszystkie trzy, które zaraz napełnił i postawił na stole. Co jak co ale Sharkon nie pozwoli gościom siedzieć o suchym pysku.
- Taka już natura Cieni. Zazwyczaj to klan wynajduje nowych członków jak i było ze mną.

Elf wziął z powrotem swój kufel i pociągnął z niego duży łyk zimnego trunku.

- W sumie to ciekawy sposób. Taki "inny". A właśnie Sharku, jak było z tobą? - zapytał mag, wznosząc kufel w geście toastu za gospodarza.

Pociągnął dużego łyka trunku by nawilżyć gardło, i zaczął mówić.
- Mnie zwerbował Alhelm, jeżeli mnie pamięć nie myli. Spotkał mnie na obrzeżach Sith gdzie właśnie pozbawiłem życia paru rabusiów chcących okraść pierwszego w życiu orka. Wtedy jeszcze do każdego podchodziłem z myślą by go zabić jednak potrafił przekonać mnie, że w Cieniach zaznam nieco spokoju, nie tracąc możliwości do zabijania. I miał rację.
Puścił oko w stronę Nay i wypił piwo.

Wysłuchała jednej, potem drugiej historii i widząc puszczone oczko pokazała orkowi język. Ciepło się jej zrobiło aż mruczała cichutko, warg nadal okupował głową fotel wraz z jej kolanami.
- Ja za to najpierw z Mariusem przygody miałam, wziął mnie za boginię a potem przeróżne boje. A gdy mnie okłamał nawet go użarłam ale znalazłam się tutaj w twierdzy. Dawno to było.

-Ooo! To ciekawe. opowiedz coś więcej, uchyl rąbka tajemnicy- powiedział Pier - A co do Mariusa, to jaki on jest? Jeszcze nie miałem okazji spotkać się z naszym przywódcą. Muszę się kiedyś wybrać do jego lokum.

- Gdy Marius będzie chciał się z Tobą bliżej poznać na pewno się do Ciebie zwróci.
Przejechał wzrokiem po kocicy i magu, a następnie zatrzymał go przez chwilę na wargu.
- Tosha na przykład zbytnio nie lubi. Trudno się dziwić, mają ze sobą coś wspólnego.

-Oboje się ślinią niemiłosiernie?- zapytał Pier z rozbawieniem, spoglądając na Tosha.

- Marius więcej się ślini... szczególnie jak śpi. Marius jest tajemniczy, zamknięty w sobie choć bardzo ciepłą osobą. Co do reszty sam poznasz, w końcu odkrywanie jest najlepszą częścią.
Ona sama nie poznała wszystkich wcieleń wilka, pewnie nie pozna a nie raz ją tym złościł. Zatuliła się mocniej futrzyskiem by było ciepło.
- Warga nie lubi bo mu konkurencję wśród kobiet robi, każda do niego lgnie.. do Tosha.. bo słodki.

- Tak a pierwsza jego fanka siedzi właśnie tu.
Wskazał ręką Nay i uśmiechnął się co zaraz sprawiło iż Tosh ruszył do niej i położył jej na nogach pysk do głaskania. Jak zwykle czekał na kolejną dawkę czułości od niej.
- Ciekawe co on ma takiego czego ja nie.
Sięgnął po kufle gości by nalać już... sam nie wiedział którą kolejkę.

Czas płynął niemiłosiernie, a wydawało się jakby dopiero co przyszedł do komnaty Sharka. Pierolle postanowił podziękować za następną kolejkę piwa i wrócić już do swoich obowiązków.

-Sharku, mi już nie lej. Muszę już isć. Miło was było poznać- powiedział mag wstając. - Gdybyście potrzebowali pomoc maga przy hipogryfach, to wiecie gdzie mnie szukać.

Podał rękę Nay i Sharkowi na pożegnanie.