Pier stał tak kilka sekund. Nagle otrząsnął się. Nie chciał łamać prośby orka. Ciekawość była silna, nawet bardzo, ale chciał być jednak słowny i uszanować decyzję gospodarza. Dlatego odwrócił się do drzwi i krzyknął:
- Naya, Shark, jesteście cali? Nic wam nie jest? - nagle usłyszał piski. Nie wiedział co je może wydawać. Miał jednak nieodparte wrażenie, że głos jest wydawany przez jakiś rodzaj ptaka. Stał w drzwiach, ciemna otchłań go wzywała, jednak stał czekając na odpowiedź.
- Żyjecie?! - krzyknął jeszcze raz elf.
- Naya, Shark, jesteście cali? Nic wam nie jest? - nagle usłyszał piski. Nie wiedział co je może wydawać. Miał jednak nieodparte wrażenie, że głos jest wydawany przez jakiś rodzaj ptaka. Stał w drzwiach, ciemna otchłań go wzywała, jednak stał czekając na odpowiedź.
- Żyjecie?! - krzyknął jeszcze raz elf.