Zajmując jedną z mniejszych komnat, zdawałoby się, najprzytulniejszą, Merith nie spodziewała się, że wchodząc do środka napotka tam przeszkodę, trudność i chodzące problemy w postaci współlokatorki z otchłani rodem, wampirzycy.
Pomieszczenie, składające się z części sypialnej, było niczym więcej jak wojskową i piętrową pryczą, niedbale ubitą z desek, chwiejącą się niebezpiecznie, gdy ktokolwiek próbował zająć jeden z materacy.
Oczywiście, jak na złość, dół był już zajęty, a leżąca na nim postać sama w sobie już psuła cały wystrój izby swoim widokiem.
Ponadto to, zamiast szafy pannom przysługiwać miała wnęka w ścianie, w której już ktoś śmiał nabazgrać czerwony, niezbyt prosty pentagram, do tego zostawiając stertę ubrań rzuconą chaotycznie pod gwoździami, mającymi być chyba wieszakami.
Kilka koszul dalej, przy małym oknie, właściwie zasłoniętym grubym materiałem świetliku, stało dość stare biurko, zdające się pochodzić z krasnoludzkiego gabinetu co najmniej, zdobione licznymi ornamentami roślinnymi, z wyrzeźbionym na blacie pyskiem wilka. Elementem zupełnie oderwanym od całości był śpiący na nim, o dość przerzedzonej sierści kot, wydający z głębi przewodu pokarmowego dziwne dźwięki.
- Na Ananriel! Co to za...?- Elfce brakło słów na widok izby, którą miała zajmować. Im dalej zaś przystępowała w głąb tej, musiała także zwrócić uwagę na zasłonę, częściowo nadjedzoną przez czas i mole, a przysłaniającą aneks z wiadrem, miską i stołkiem, gdzie można było obmyć się.
Całość, choć surowa, miała wedle instrukcji być cichą celą dla kapłanki, dzieloną z równie spokojną niewiastą, której nie miałby przeszkadzać ascetyczny żywot współlokatorki.
Pomieszczenie, składające się z części sypialnej, było niczym więcej jak wojskową i piętrową pryczą, niedbale ubitą z desek, chwiejącą się niebezpiecznie, gdy ktokolwiek próbował zająć jeden z materacy.
Oczywiście, jak na złość, dół był już zajęty, a leżąca na nim postać sama w sobie już psuła cały wystrój izby swoim widokiem.
Ponadto to, zamiast szafy pannom przysługiwać miała wnęka w ścianie, w której już ktoś śmiał nabazgrać czerwony, niezbyt prosty pentagram, do tego zostawiając stertę ubrań rzuconą chaotycznie pod gwoździami, mającymi być chyba wieszakami.
Kilka koszul dalej, przy małym oknie, właściwie zasłoniętym grubym materiałem świetliku, stało dość stare biurko, zdające się pochodzić z krasnoludzkiego gabinetu co najmniej, zdobione licznymi ornamentami roślinnymi, z wyrzeźbionym na blacie pyskiem wilka. Elementem zupełnie oderwanym od całości był śpiący na nim, o dość przerzedzonej sierści kot, wydający z głębi przewodu pokarmowego dziwne dźwięki.
- Na Ananriel! Co to za...?- Elfce brakło słów na widok izby, którą miała zajmować. Im dalej zaś przystępowała w głąb tej, musiała także zwrócić uwagę na zasłonę, częściowo nadjedzoną przez czas i mole, a przysłaniającą aneks z wiadrem, miską i stołkiem, gdzie można było obmyć się.
Całość, choć surowa, miała wedle instrukcji być cichą celą dla kapłanki, dzieloną z równie spokojną niewiastą, której nie miałby przeszkadzać ascetyczny żywot współlokatorki.