by Alhelm Eldarmoon 11/10/2014, 01:39
Kawałek wolno powstającego opowiadania, pióra Alhelma z Elakki.
Wszystko się dzieje za szybko. Narodziny, pierwszy oddech i śmierć - w międzyczasie kilka chwil żałosnego życia. Czy jest coś, co zmuszało mnie do wyjścia z łona tej zdziry? Jesienna burza zwiastowała me nadejście, gdy pijany lekarz szykował się do odebrania porodu. Wychyliwszy setkę Żołądkowej zabrał się do roboty. Jemu matka zawdzięcza śmierć a ja swoje kalectwo. Pewnie jakby lekarz zdołał mnie przekazać pielęgniarce tuż po zabiegu to byłbym zdrów, lecz mnie upuścił. Nawet wtedy nie mogłem liczyć na łaskę losu. Operacje, które miały uratować mój popękany łeb powiodły się a teraz siedzę na wózku ze zniekształconą gębą siorbając shaek'a i popalając trawkę.
Nie przeszkodziło mi to w pracy prywatnego detektywa. Można powiedzieć że mi to nawet pomogło w pewnych kwestiach. Któż nie pomoże kalece? Wszelkie informacje stoją przede mną otworem. Przede mną oraz moim wiernym kompanem Pawłem. Największy problem sprawia niestety moja estetyka. Dlatego rolę reprezentacyjną agencji powierzyłem właśnie Pawłowi – jedynej zaufanej istocie z tego świata. Są jeszcze głosy, które czasem podpowiadają mi złe rzeczy ale o tym się nie mówi.
Do tej pory mnie zastanawia – choć minęło już 14 lat, jak potoczyłoby się nasze życie, gdybyśmy tej jednej... Odmówili pomocy. Bardzo możliwe że Paweł by dzisiaj żył a ja nie miałbym wyrzutów sumienia.
To na razie jest zarys głównego bohatera, jak i za razem początek jakiejś historii. Zobaczymy, czy coś mu się w końcu przydarzy...
Kiedyś.
Ostatnio zmieniony przez Alhelm dnia 8/12/2014, 14:42, w całości zmieniany 1 raz